Agnieszka Rostkowska: Porozmawiajmy o radości. Każdy znajduje ją gdzie indziej – jedni w pracy, drudzy w rodzinie, jeszcze inni w gronie przyjaciół. Wschodnie tradycje precyzyjnie podpowiadają, gdzie czy też jak należy jej szukać, by stała się naszym naturalnym stanem.
Mayur Karthik: Ludzie to istoty społeczne – więzi i kontakty z innymi należą do istotnych czynników, które nas określają i dają poczucie szczęścia. Ale prawdziwą, nieprzemijającą radość znajdziemy dopiero wtedy, gdy wyjdziemy ze schematu myślenia o sobie i przekierujemy uwagę z pytania: „A co ze mną?” na rzecz: „W jaki sposób mogę przysłużyć się innym?”.
To seva, starożytna koncepcja wywodząca się z Indii.
Seva to sanskryckie słowo oznaczające „służbę” – robienie czegoś dla innych bez oczekiwania czegokolwiek w zamian. To ważne, ponieważ jeśli oczekujesz nagrody, to nie jest to służba, tylko biznes. Sevą może być np. sprzątanie albo pomoc starszym ludziom. Zauważyłaś, że dobrze się czujesz, kiedy komuś pomagasz?
W Indiach ten fenomen w pewnym stopniu wyjaśnia karma joga (karma yoga). Karma w sanskrycie oznacza „działanie”, „czyn”, a karma yoga to postawa, kiedy – niezależnie od tego, co robisz – nie przywiązujesz się do rezultatów swoich działań. Brak oczekiwań określonego efektu twoich czynów pozwala uzyskać poczucie wolności i spełnienia. A to dlatego, że to właśnie oczekiwania sprawiają, że umysł staje się niespokojny – już w trakcie wykonywania danej czynności zastanawiasz się, często też martwisz, czy przyniesie ona zakładany rezultat. Umysł wie, że jeśli ci się uda, poczujesz radość, jeśli nie – smutek, i nieustannie porusza się między tymi dwoma biegunami, przeskakuje ze stanu smutku do radości i na odwrót. Karma joga podkreśla znaczenie umiejętności działania bez oczekiwania: nagrody, sukcesu czy porażki.
Pytanie tylko, jak zdobyć taką umiejętność?
Przede wszystkim musisz nawiązać kontakt z samym sobą. Tak wielu dorosłych go traci i goni przez życie, byle odhaczyć kolejne punkty: znaleźć partnera lub partnerkę, ożenić się lub wyjść za mąż, mieć dzieci, znaleźć pracę, która zapewni utrzymanie albo będzie spełnieniem zawodowych snów. Ich dni wyznacza rutyna: wstają, idą do pracy, po południu wracają zmęczeni do domu, gdzie czekają na nich obowiązki typu sprzątanie czy odrabianie lekcji z dziećmi, czasami wieczorem wyjdą na miasto spotkać się ze znajomymi, wrócą i kładą się spać. I następnego dnia ta pogoń, by ze wszystkim zdążyć, zaczyna się od nowa. A kończy się dopiero w chwili śmierci.
Czy biorąc udział w tym wyścigu, znalazłaś kiedyś czas, by zastanowić się, dlaczego znajdujesz się w tym konkretnym ciele, wykonując taki, a nie inny zawód, dokładnie w tym kraju i miejscu? Kto to sprawił?
Odpowiedzi różnią się w zależności od religii i kultury.
Nie szukaj odpowiedzi w świętych księgach. Nie znajdziesz ich na zewnątrz, ale wewnątrz siebie.
Musisz zdać sobie sprawę z tego, że te pytania mają ogromne znaczenie dla twojego życia. Ile to razy odsuwamy je na bok, mówiąc, że nie mamy teraz czasu, że ledwo nadążamy ze wszystkimi obowiązkami i to nie jest dobry moment na takie rozważania. Nie, zauważ i uznaj wagę tych pytań. Zatrzymaj się i zastanów: „Kim jestem? Czy jestem tylko tym fizycznym ciałem, czy czymś więcej?”.
Kiedy pytanie „kim jestem?” stanie się dla ciebie naprawdę ważne, siła wyższa, którą w tradycji jogicznej określa się mianem świadomości, przeprowadzi cię przez proces rozwoju, w wyniku którego rozpoznasz wyższą prawdę. Utoruje ci drogę do poznania odpowiedzi.
Skąd pewność, że odpowiedź przyjdzie?
Ponieważ prowadzi do niej – i zarazem jest nią – sama droga poszukiwania. I nie jest to droga przez Himalaje: nie musisz szukać po jaskiniach żadnego wszechwiedzącego guru. Odpowiedź znajduje się w tobie. Ale czasem, by ją zobaczyć, wsparcie guru, czyli mistrza, rzeczywiście może być przydatne.
W jaki sposób mistrz może pomóc?
Podam ci prosty przykład: jeśli chcesz zostać, powiedzmy, matematyczką, możesz samodzielnie czytać książki i rozwiązywać zadania, ale nie zawsze wszystko będzie dla ciebie jasne. Dlatego chodzisz na wykłady i konsultujesz pewne kwestie ze swoim profesorem, który doskonale opanował wiedzę matematyczną. Podobnie mistrz duchowy posiadł wiedzę duchową, więc może chociażby wskazać ci najlepsze dla ciebie techniki medytacyjne. Bo na pytanie „kim jestem?” nie da się odpowiedzieć jedynie na poziomie intelektualnym, potrzebne są praktyka i doświadczanie. Mistrz może nauczyć cię metod empirycznego poszukiwania odpowiedzi.
Tylko że nie każdy jest na tyle uduchowiony, by zadawać sobie tak głębokie, a zarazem nieuchwytne – lub wręcz niezrozumiałe – pytanie.
Nawet jeśli nie zadajesz go sobie teraz, przyjdzie moment, kiedy i tak będziesz musiała to zrobić. Człowiek od zawsze poszukiwał prawdy i sensu życia, tak jesteśmy skonstruowani, to część naszej natury. U niektórych jest to ewidentne, u innych te poszukiwania odbywają się jakby „w tle” – nie przez filozoficzne rozważania lub medytację, ale poprzez działanie, np. pracę. Nawet gdy skupiasz się w życiu na sferze zawodowej, materialnej, to podświadomie próbujesz odnaleźć wyższy porządek, sens. Nie musisz czuć się uduchowiona, możesz realizować wszystkie, również te najbardziej przyziemne, cele i ambicje, ale robić to ze świadomością swojej prawdziwej natury.
Indyjscy mędrcy i święci, który nie ustawali w zadawaniu sobie pytania „kim jestem?”, wyzwolili w sobie w ten sposób ogromną radość. Bo to odkrycie swojej prawdziwej natury jest źródłem największego szczęścia. Wszelkie dobra materialne tworzą jedynie złudzenie szczęścia. Podam ci najprostszy przykład: jeśli kostka czekolady sprawia ci radość, to dwie kostki powinny podwoić tę radość, a trzy potroić itd. Ale czy po dziesiątej kostce czujesz się dziesięciokrotnie bardziej szczęśliwa, czy raczej cię mdli i masz dość?
Zapominamy, że źródła nieprzebranej radości nie znajdziemy w świecie zewnętrznym. O tym doskonale może przypomnieć nam joga.
Co rozumie Pan przez jogę? Istnieje tak wiele jej definicji…
Joga jest czymś, co pozwala połączyć się z samym sobą. To może być dosłownie wszystko. Stolarz, który tworzy meble, w pełni obecny i skoncentrowany na swojej pracy, praktykuje jogę. Malarz, który maluje obraz, myśląc wyłącznie o wizji, jaką w tym momencie przelewa na płótno – praktykuje jogę. Ty, kiedy medytujesz lub robisz cokolwiek, będąc w pełni tu i teraz, w stanie cichego i spokojnego umysłu – praktykujesz jogę. Kiedy umysł nie skacze do przeszłości czy przyszłości ani nie analizuje teraźniejszości, tylko zwyczajnie jej doświadcza, mamy do czynienia z jogą. W tym stanie odczuwasz radość, szczęście i to jest twój naturalny stan.
Jednak aby go doświadczać lub się do niego zbliżyć, potrzebujesz umiejętności, inaczej narzędzi, jak techniki zarządzania umysłem i emocjami. To dlatego w Bhagawadgicie – prawdopodobnie najsławniejszym, a z pewnością najczęściej czytanym tekście starożytnych Indii – jest napisane: Yogah karmasu kaushalam, co znaczy: joga jest biegłością w czynach.
Czyli, jak mawiają niektórzy: joga zaczyna się poza matą. Wbrew powszechnemu przekonaniu asany – jogiczne pozycje – są tylko jednym z wielu jej elementów.
Asany są jedną z metod prowadzących do celu. A celem jest joga rozumiana jako stan połączenia z samym sobą. Podkreślę: asany, pranajamy (ćwiczenia oddechowe) i medytacja to tylko metody, za pomocą których możesz osiągnąć stan jedności ze swoją prawdziwą naturą. Ćwiczenia fizyczne mają za zadanie pomóc ci doświadczyć jogi – sprawić, by zarówno twoje emocje, jak i wewnętrzne jakości, czyli umysł, intelekt, pamięć i ego, które są bardzo silne, pozostały stabilne w obliczu codziennych wyzwań.
Słowo „joga” wywodzi się z sanskryckiego rdzenia juy, który oznacza „łączyć, jednoczyć”. To umiejętność zachowania połączenia z samym sobą właśnie w życiu codziennym, na które składają się również nieprzyjemne sytuacje oraz kontakty z ludźmi, których nie lubimy. To może wytrącać nas z równowagi. Powrót do stanu harmonii po tym, jak zostaniesz z niego wytrącony, to właśnie joga. Nie chodzi więc o to, by nigdy się nie denerwować, ale o to, by szybko odzyskać spokój. Joga to umiejętność przyzwolenia sobie na to, by przeżyć emocje, po czym je puścić – pozwolić im odpłynąć i przywrócić spokój umysłu.
Mędrzec Patańdźali, który żył najprawdopodobniej w II w. p.n.e, w swoim najsłynniejszym dziele o jodze pt. Jogasutry, definiuje jogę jako „powściągnięcie zjawisk świadomości”, czyli – upraszczając – właśnie przywracanie spokoju umysłu.
W Indiach mamy powiedzenie: „Umysł może być twoim największym wrogiem lub najlepszym przyjacielem”. Mawiamy też: „Jeśli opanujesz swój umysł, opanujesz cały wszechświat”.
Umysł zawsze kieruje się w stronę przeszłości lub przyszłości, produkując nieprzerwany strumień myśli, które powodują niepokój i wywołują stres. A niepokój w umyśle pozbawia nas energii. Zauważyłaś, że im więcej myślisz, tym bardziej zmęczona się czujesz? To jeden z największych problemów XXI wieku: ludzie, nawet jeśli dbają o wystarczającą ilość snu, dobrze się odżywiają, uprawiają sport, czują się wyzuci z energii. To z powodu aktywności umysłu – przejmowania się i zamartwiania. Im więcej tego rodzaju zakłóceń w twoim umyśle, tym mniej będziesz mieć energii. Patańdźali w swojej definicji – w sanskrycie brzmi to dokładnie: Yogah chitta vritti nirodhah – zaznacza, że joga jest właśnie powściągnięciem tych zjawisk świadomości.
Dla nas szczególnie istotne jest to, że uspokojenie umysłu, czyli sprowadzenie go do chwili obecnej, prowadzi zarazem do wyostrzenia go. Sprawia, że umysł staje się jak brzytwa: potrafi w pełni skoncentrować się na danym zadaniu albo problemie. A to niewiarygodnie podnosi efektywność i jednocześnie poziom życiowej energii.
Według Patańdźalego istnieje pięć rodzajów zjawisk świadomości. Ta klasyfikacja może pomóc nam zrozumieć przewrotną naturę umysłu, z którą musimy sobie jakoś radzić.
Pierwszym ze zjawisk jest pramana – tym sanskryckim terminem określa się prawdziwe poznanie, do którego dąży umysł. Najprościej rzecz ujmując, umysł zawsze będzie żądał dowodu, potwierdzenia. To dlatego, kiedy słyszysz jakąś wiadomość, w twojej głowie momentalnie pojawia się pytanie: „Skąd mam wiedzieć, że to prawda?”. Dzwonisz więc wtedy do przyjaciela lub sprawdzasz w internecie. Umysł nieustannie będzie podawał w wątpliwość i sprawdzał, dążąc do poznania prawdy.
Drugim zjawiskiem jest viparyaya – błąd poznawczy, wypaczenie. Powiedzmy, że dowiadujesz się, iż doszło do jakiegoś wypadku. Jeśli od razu sformułujesz opinię o jego sprawcy, nie mając pełnego obrazu sytuacji, będzie to właśnie błędne poznanie, nieoparte na rzeczywistości. W życiu codziennym mamy z nim do czynienia bardzo często – viparyaya jest przyczyną wielu nieporozumień, np. w związkach.
Trzecim zjawiskiem jest vikalpa – fantazjowanie, myślenie czysto abstrakcyjne, czyli np. wyobrażanie sobie tego, co się wydarzy lub nie wydarzy w przyszłości. To fantazjowanie może być zarówno przyjemne, pełne nadziei i wyczekiwania, jak i nieprzyjemne, bazujące na lęku albo zamartwianiu się.
Kolejne zjawisko to nidra – sen głęboki, bez marzeń sennych; umysł pogrążony jest wówczas w stanie pustki.
Ostatnie ze zjawisk to smriti – dosłownie „przypomnienie”, czyli rozpamiętywanie odbytych już doświadczeń. To stan, w którym ponownie przeżywasz coś, co już się wydarzyło, zamiast pozwolić, by zanikło.
Te zjawiska świadomości – w sanskrycie określane terminem vritti – nie są ani dobre, ani złe. Stanowią rodzaj aktywności umysłu, która może być uciążliwa bądź zupełnie nieuciążliwa. Dobrze zdawać sobie sprawę z ich istnienia, zwłaszcza wtedy, gdy wytrącają nas z równowagi. Bo tak naprawdę masz tylko dwie opcje do wyboru: albo zatracasz się w tych zjawiskach – wtedy nie praktykujesz jogi – albo zachowując świadomość ich istnienia, nie tracisz połączenia z samym sobą i wówczas praktykujesz jogę.
Sam jest Pan jednym z najbardziej uznanych nauczycieli Sri Sri jogi. Co to za rodzaj jogi?
Sri Sri joga to delikatna, chociaż przynosząca potężne efekty praktyka łączenia ciała, oddechu i umysłu ze świadomością. Opiera się na opisanej w Jogasutrach ośmiostopniowej ścieżce jogi, czyli na wyróżnionych przez Patańdźalego członach jogi, jakimi są yamy – zasady moralne, niyamy – praktyki ascetyczne służące nabywaniu cnót, asany – pozycje ciała, pratyahara – praktyka wycofania zmysłów, czyli zwrócenia uwagi do wewnątrz, dharana – koncentracja, dhyana – kontemplacja i medytacja oraz samadhi – skupienie, najwyższy stan świadomości.
Najprościej rzecz ujmując: Sri Sri joga to piękne połączenie teorii, czyli filozofii jogi, oraz praktyki, pojmowanej niezwykle holistycznie: składają się na nią asany, wykonywane płynnie i w pełnym skupieniu, techniki oddechowe, medytacja, wiedza, a także wiele praktyk, chociażby karma joga, którą omawialiśmy na początku naszej rozmowy.
Jako system została opracowana przez Gurudeva Sri Sri Raviego Shankara, nauczyciela duchowego i działacza pokojowego, który w 1982 r. założył Art of Living – międzynarodową fundację oferującą różnorodne kursy i programy z zakresu wellbeingu, medytacji i edukacji.
Sri Sri joga sięga po starożytne techniki, ale dostosowuje je do współczesnych czasów – przede wszystkim są one bardzo proste. Gurudev chciał zaoferować ludziom praktykę, którą mogliby codziennie wykonywać w domach i dzięki temu wznieść się na wyższy poziom, rozkwitnąć we wszystkich aspektach życia – uzyskać jasność umysłu, czystość serca i szczerość swoich czynów. Jak mawia Gurudev: „Tak jak kwiat, ludzkie życie niesie w sobie potencjał do pełnego rozkwitu. Pełny rozkwit ludzkiego potencjału – to joga”.
Ten cytat otwiera podręcznik dla nauczycieli jogi w aśramie w Bangalore, na południu Indii, gdzie znajduje się główna szkoła Sri Sri jogi. Wiem, bo sama ukończyłam tam kurs nauczycielski. Aśrama to miejsce odosobnienia, dlatego najczęściej kojarzone jest z pustelnią. Ta w Bangalore z pustką ma jednak niewiele wspólnego – przyjeżdżają tam tłumy ludzi z całego świata.
Rzeczywiście, ta aśrama to teren tak ogromny, że kursują po nim autobusy i riksze. Jest tu hala medytacyjna, która może pomieścić 20 tys. osób i kilka mniejszych centrów przeznaczonych dla 4‒5 tys. osób. A na specjalnie zaprojektowanej otwartej przestrzeni wspólnie może medytować aż 200 tys. osób. Wyżywienie zapewnia im tzw. Megakuchnia, czyli jedna z największych kuchni w Indiach. W czasie Navratri, jednego z najważniejszych świąt, którego coroczne obchody trwają 10 dni, gotujemy dla nich tyle jedzenia, że w czasie zaledwie półtora tygodnia zużywamy 10 ton samej tylko soli!
Do aśramy przynależy też największy szpital ajurwedyjski w Indiach i szkoła wedyjska, gdzie uczniowie bezpłatnie pobierają nauki. A także spektakularny budynek w kształcie kwiatu lotosu ‒ Vishalakshi Mantap ‒ nazwany tak na cześć matki Gurudeva, w którym organizowane są wykłady i wiele innych wydarzeń, np. kirtany, czyli wspólne śpiewanie mantr.
Jak wspomniałaś, znajduje się tutaj również szkoła Sri Sri jogi oraz inne centra, gdzie odbywają się liczne programy medytacyjne, takie jak kurs ciszy czy Sudarshan Kriji – potężnej techniki oddechowej, która stanowi podstawę kursów fundacji Art of Living.
Wreszcie, mamy tu przepiękne tereny rekreacyjne – amfiteatr, ogrody i jezioro, w okolicy którego żyje aż 50 gatunków motyli. Są też ekologiczne uprawy i gaushala, gdzie żyje 20 gatunków krów, łącznie około 1400 sztuk, które dają mleko nazywane A2, uznawane za superfood.
Brzmi jak odżywienie na każdym możliwym poziomie. Czy to dlatego aśrama nazywana jest „miejscem, gdzie wszystko wydarza się bezwysiłkowo”?
Tak, termin aśrama wywodzi się z sanskrytu i oznacza „bez wysiłku”. I rzeczywiście, można tego doświadczyć w Bangalore – dziesiątki tysięcy ludzi przyjeżdżają tutaj z intencją wzrostu duchowego czy też samorozwoju. A z odpowiednią intencją rzeczy zaczynają wydarzać się same: dobre, czyste intencje w końcu się materializują.
Czy naprawdę musimy jechać aż do indyjskiej aśramy, by tego doświadczyć?
Nie, zarówno Sri Sri joga, jak i inne programy opierające się na starożytnej wiedzy są nauczane w centrach na całym świecie, również w Polsce, a także w formie kursów online.
Tylko czy w XXI wieku potrzebujemy starożytnych praktyk?
„Starożytny” to w tym kontekście taki, który oparł się próbie czasu. Te praktyki służą ludziom od tysięcy lat i wciąż doskonale się sprawdzają. Ludzkie ciało przez wieki niewiele się zmieniło, podobnie jak potrzeby: wszyscy pragniemy czuć się wolni, zdrowi, szczęśliwi, spełnieni. A te techniki odpowiadają na potrzeby ciała, umysłu i ducha w tak holistyczny sposób, że po prostu działają. Fakt, że jesteśmy – i chcemy być – nowocześni, nie wyklucza czerpania z dziedzictwa starożytności. Najcenniejsza wiedza to taka, która właśnie dzięki wykorzystaniu doświadczenia zdobytego w przeszłości pozwala budować nowe jakości i przynosi namacalne korzyści.